czwartek, 18 lutego 2016

Od Akiry cd. Eylana

-Nie musisz mnie odprowadzać - powiedziała z obojętnym wyrazem twarzy.
-Nie smuć się, że nie jestem twoim przyjacielem z dzieciństwa - pochylił się nad Kanji, po czym wydymał policzki.
Między młodzikami nastała cisza zakłócana szelestem odpadków, które nie trafiły do kosza. Niebo pokrywało się delikatnym granatem, co oznaczała, że niedługo nastanie noc. Na ulicach co raz to więcej lamp zostało zapalonych. Głowa szesnastolatki była spuszczona w dół próbując wciąż pogodzić się z myślą, że nowo poznany chłopak nie jest chłopcem, z którym bawiła się przed laty.
-Muszę iść - odezwała się tak nagle jakby wyrwała się ze świata, który przed chwilą zwiedziła.
Odwróciwszy się do chłopaka tyłem ruszyła przed siebie. Nie wykonała nawet dwóch kroków, ponieważ dłoń blondyna pochwyciła jej nadgarstek. Kanji skierowała szeroko otwarte oczy na chłopaka, który ją zatrzymał. Próbowała wyrwać się z lekkiego uścisku, ale ten nie zamierzał jej puszczać. Eylan uśmiechnął się głupkowato, aby nowa znajoma mogła znaleźć powód do zachowania spokoju.
-Nie dostałem odpowiedzi na moje pytanie - usta wykrzywił w grymas smutku.
-Jakie pytanie? - zapytała, jakby wcześniejsza rozmowa nie miała wcześniej miejsca.
King przechylił delikatnie głowę na jedną ze stron. Zrodziła się w nim niepewność, co do Królika, ale wciąż ją trzymał.
-O spotkanie - rzucił sucho w geście wyrażenia swojego obrażenia, z powodu zignorowania jego osoby.
Kanji rozglądnęła się dookoła, po czym skierowała swój wzrok na chłopaka stając naprzeciwko niego. Wzięła głęboki oddech chłodnego powietrza. W pierwszej chwili chciała zaprzeczyć, aby nie narobić sobie kłopotów w domu, ale chęć stworzenia nowej więzi z poznaną osóbką była zbyt kusząca.
-Może jutro w tym miejscu o tej godzinie, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy? - posłała chłopcu delikatny uśmiech. - Muszę iść.
Nie czekając na odpowiedź wyrwała się z uścisku chłopaka, a następnie zaczęła biec truchtem. Stukot ciężkich butów uderzających o chodnik rozlegał się po opuszczonej alejce. Kanji po chwili przystanęła, aby pomachać Eylanowi. Blondyn uniósł dłoń, a następnie obie rączki schował w kieszeniach spodni. Przyglądał się tak długo Akirze aż ta znikła z jego pola widzenia.
Kanji niepewnie zbliżyła się do muru, który otaczał jej dom. Zaczęła zastanawiać się jaki sposób dostania się do domu będzie najlepszym rozwiązaniem. Wtargnięcie na własną posesje, aby nie zostać zauważonym tylko po to, by położyć się we własnym łóżku. Jednak dostanie się do środka z jej umiejętnościami jest praktycznie niemożliwe. Wziąwszy głęboki oddech ruszyła przed siebie. Pokazała się strażnikom w sztucznym świetle, którzy dokładnie ją sprawdzili pytając się czy wszystko jest w porządku . Jeden z nich odprowadził szesnastolatkę pod drzwi. Mężczyzna zapukał do środka, a po chwili w progu stanęła kobieta mająca na sobie fartuch. Pomoc domowa podziękowała, a następnie wciągnęła Akirę do środka. Dziewczyna została poprowadzona do salonu, gdzie miała kazanie od dwóch służących. Jedynie chciała, aby rodzice nie dowiedzieli się o jej późnym powrocie. Była trzymana na krótkiej smyczy, a wizja braku jakiejkolwiek swobody ruchu przerażał ją. Zaczęła błagać kobiety, aby te zatrzymały dzisiejszy wieczór dla siebie. Po długim czasie płaczu domowniczki wszyscy ustalili, że to będzie ich mały sekret.
Akira rano zeszła na dół ubrana w swój tradycyjny strój: biała bluzka, spódnica i podkolanówki. W ręku trzymała swojego królika. Za chwilę miał przyjść po nią Michael, który miał za zadanie zawieźć szesnastolatkę na naukę strzelania i wrócić z nią z powrotem, aby sytuacja z wczoraj nie powtórzyła się. Chłopak zjawił się tuż po tym jak Kanji znalazła się na dole. Jego głowę przyozdabiała czarna, poczochrana czupryna. Mężczyzna miał na sobie znoszone ciuchy. Jego oczy jak zwykle były schowane pod okularami przeciwsłonecznymi, choć słońce w tym dniu nie dawało o sobie znać. Akira zarzuciła na siebie zimowe ubrania, a następnie wzięła przygotowany plecak ze wczorajszym strojem. Ubrawszy się wyszła razem z brunetem. Nie zamienili ze sobą ani słowa dopóki nie oddalili się od posesji.
-Chcą mnie zastąpić – powiedział cicho chłopak.
-Dlaczego? – dziewczyna obserwowała świat za szybą siedząc w aucie ściskając do siebie królika.
-Podejrzewają, że jestem z podziemnymi. 
W samochodzie zapanowała cisza. Chłopak wyjechał na otwartą przestrzeń.
-Jesteś z nimi? – zapytała po dłuższym czasie.
Nie dostała odpowiedzi, ale niezbyt nią to poruszyła. Sama nie miała wpływu na podejmowanie decyzji co do pracowników, dlatego nie mogła nawet pomóc Michaelowi.
-Musisz mnie kryć – powiedziała przerywając ciszę.
-Co zamierzasz zrobić? – kątem oka spojrzał na nią.
-Chciałabym wrócić później do domu, więc jakbyś mógł powiedzieć, że po drodze mieliśmy problemy w drodze powrotnej – w jej głosie pobrzmiewał obojętny ton.
-Nie mogę się wychylać – westchnął ciężko. – Co się stało, że chcesz wyjść spod klosza rodziców? 
-Nie jestem już dzieckiem – odburknęła cicho.
-Zaraza cię zabije – Michael od zawsze był bezpośredni, przez co niejednokrotnie obrywał od kogoś.
-Dam sobie radę – przycisnęła do siebie bardziej miśka.
-Jesteśmy już na miejscu.
Samochód stanął. Dziewczyna wysiadła, po czym udała się do jednej z kilku drewnianych chatek. Strzelnica znajdywała się kilkanaście kilometrów z dala od zamurowanego miasta. Młodziki miały za zadanie nauczyć się strzelać, a hałas zazwyczaj przyciągał mnóstwo umarłych, dlatego co jakiś czas ćwiczenia były przenoszone. Kanji przebrała się jak najszybciej, choć niechętnie szła do swojego nauczyciela. Wyjechała o 9.00 mając ćwiczenia na 10.30 szacując spotkanie z chłopakiem miało odbyć się około 14.40.
Michael spojrzał na dziewczynę, która wciąż miała mundur. Oboje znów siedzieli w czarnym aucie.
-Będziesz musiała przejść kawałek i uniknąć wejścia główną bramą.
-Dlaczego? – zapytała z obojętnością.
-Skoro już nie chcesz robić za buntownicze dziewczę – zaśmiał się cicho, a Akira przeniosła na niego swój wzrok.
-Pomożesz mi? – uśmiechnęła się szeroko, a Michael potrząsnął twierdząco głową.
-Zostawimy gdzieś auto, a sam cię wprowadzę. Później cię odbiorę przy trzecim zakręcie w lewo od twoje domu, pamiętasz gdzie to?
Kanji pokiwała energicznie głową zsuwając tym samym czapkę z głowy, którą od razu poprawiła.
Michael tak jak powiedział wprowadził Akirę za mury, a następnie pozostawił ją samej sobie. Szesnastolatka schowała swojego pluszaka do plecaka. Stawiwszy się na umówione miejsce rozglądnęła się dookoła, aby upewnić się, że nikt jej nie obserwuje. Nagle usłyszała znajomy głos.
-Jednak jesteś Królisiu! – krzyknął radośnie. – Gdzie twój towarzysz? – uważnie przyjrzał się Kanji.
-W plecaku – odburknęła cicho.
Eylan przybliżył się do dziewczyny, a następnie spojrzał jej prosto w oczy, które błądziły po całej okolicy.
-Jejku wydajesz się być takim zagubionym, biednym dzieckiem – złapał za nos dziewczyny i zaczął kręcić głową szesnastolatki.
-Może jestem – odpowiedziała po dłuższej chwili, choć w jej głosie pobrzmiewała niepewność.
Chłopak wykrzywił twarz w dziwnym wyrazie, ale po chwili znów uśmiechnął się szeroko.
-No to trzeba ci pokazać to i owo.
Blondyn przygryzł wargę, a następnie pochwycił dłoń Akiry. Pociągnąwszy niższą istotkę za sobą zaprowadził ją w miejsce, które było najmniej chronione. Oboje wdrapali się na mur próbując ukryć się w ciemności, która powoli nastawała przez wieczór. Kanji znieruchomiała, gdy zobaczyła kilkanaście stworów podążających w stronę miasta. Dźwięk wystrzeliwanych pocisków sprawiał, że podskakiwała ze strachu. Nie sądziła, że świat po drugiej stronie jest aż tak zanieczyszczony. Widząc zmasakrowane ciała trupów zacisnęła mocniej dłoń zapominając, że nie trzyma królika tylko dłoń blondyna. Uderzający smród rozkładanych ciał dotarł do jej nozdrzy powodując odruchy wymiotne.
-Nauczysz mnie strzelać? – zapytała cicho.
<Eylan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz