poniedziałek, 1 lutego 2016

Od Eylana cd. Alex

-Nie chciałem ci pomóc – wyprowadziłem ją z błędu. – Trochę zawadzałaś mi w ucieczce, więc musiałem cię tu wrzucić.
Przyjrzał się dziewczynie, której maska zasłaniała twarz. Spod kaptura widać było długie, jasne włosy. Ubrana w czarną bluzkę i spodnie z kolorowymi dodatkami. Od razu przychodzili na myśl Podziemni. Możliwe, że do nich należała.
-Oh, to miłe z twojej strony. Nie wydajesz się bezbronny… - wskazała na jego biodro. Zza paska wystawał pistolet. – …a jednak uciekałeś.
Szarooki wzruszył ramionami. Ponownie wlepił uważne spojrzenie w dziewczynę.
-Chyba nie muszę ci tłumaczyć, że zależy mi na moim tyłku i na tym, by nadal prezentował się pięknie – wyszczerzył się i z powrotem oparł o drzwi. – Jakby mnie trafili miałbym kłopoty.
Nowa znajoma wzniosła oczy do nieba i westchnęła na te słowa. Zapadła chwila ciszy.
-Nie chcesz się zemścić ani nic? – podeszła na kilka kroków. King nie widział tego, ale pewnie miała chytry wyraz twarzy.
-Proponujesz coś? – zapytał powoli, jednocześnie patrząc, czy nie wyciągnie nagle broni. Jednak przystanęła w bezpiecznej odległości.
-Polowanie – zaśmiała się. – Oczywiście możesz mnie wziąć ze sobą, z chęcią pomogę.
Elyan nadął policzki jak obrażone dziecko.
-Myślisz, że nie poradziłbym sobie, gdybym chciał? – Dziewczyna nie odpowiedziała. – No cóż, trochę mnie zirytowali, więc wchodzę w to. Mam nadzieję, że nie ma żadnego haczyka. 
-Jest jeden. Będziesz przynętą.
Na początku blondyn sceptycznie podszedł do planu, jak się okazało, Alex. Jednak chęć zajęcia sobie czymś czasu tak ciekawym zajęciem jak polowanie na ludzi wydawało się kuszące. Przystał na propozycję. Po uzgodnieniu szczegółów, wyszli na zewnątrz i wtopili się w tłum. Siedemnastolatka poszła od razu w stronę lasu, a jej towarzysz zaczął chodzić po ulicach, dając się praktycznie na talerzu. Już po chwili jeden mężczyzna go zauważył i zaczął iść w krok za nim. Zdziwił się, że nie wyłapał żadnego podstępu. Spokojnym, acz szybkim krokiem zaczął ewakuować się z miasta. Przeszedł przez obrośniętą roślinnością łąkę na tyle szybko, by go nie dogonili i na tyle wolno, by nie zgubić przyszłych ofiar. Doprowadził ich do skraju lasu, chwilę pokręcił sie po obrzeżach, by upewnić się, że na pewno go widzą i kiedy prawie znów został poczęstowany nabojem, zniknął między drzewami. Nieopodal stała już wielce ucieszona Alex.
-Nie obchodzi cię, że może nam się dostać po łbach za zabójstwo? – uśmiechnął się lekko.
-Niezbyt. Ale najpierw się z nimi pobawimy w kotka i myszkę. 
-Naboje powinny im się szybko skończyć – zauważył.
-To lepiej dla nas – mówiąc to, dziewczyna wyciągnęła broń i zaczęła się nią bawić. – Teraz na nich grzecznie poczekamy.

<Alex? c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz