piątek, 12 lutego 2016

Od Eylana cd. Akiry

Szarooki zamrugał kilkakrotnie, starając się zrozumieć chociaż część zadawanych przez drobną osóbkę pytań. Czuł zdezorientowanie i w dosyć nieudolny sposób ukrywał je pod uśmiechem. Wyglądał raczej jakby ktoś kazał mu wyginać wargi w ten sposób, przystawiając nóż do gardła. Nastolatek w końcu wyłapał okazję do zabrania głosu, a dokładnie moment, w którym Akira nabierała powietrza w płuca.
-Wolniej - wtrącił pospiesznie.
Przez chwilę milczał, upewniając się, że dziewczyna nie ma już zamiaru nic mówić. A przynajmniej chwilowo. W ciągu tych sekund, King przyjrzał się jej uważnie. Dziecięca buzia i niski wzrost odejmowały postaci wieku. Blondyn oszacował ją na jakieś dziesięć lat i płeć męską, przez to, że włosy schowane miała pod czapką, a na ciało narzuconą przydużą kurtkę. Jasnowłosa była zdeterminowana i przekonana, że Eylan to jej stary przyjaciel.
-Słuchaj, króliku - nazwał ją tak z powodu na zabawkę - Chyba nie jestem tą osobą o której mówisz, wybacz.
Mówił dosyć powoli. Przez twarz dziewczyny przemknęła zdradliwa niepewność, jednak nadal miała pewną nadzieję, że to właśnie ten chłopak, który podarował jej pluszaka.
-Ale... - zaczęła i urwała. - Wyglądasz zupełnie jak on.
Szarooki położył jej dłoń na głowie i poczochrał lekko. Powtórzył swoje wcześniejsze słowa, utwierdzając ją w tym, że pomyliła osoby. Wyglądała jakby uleciało z niej powietrze. Po chwili uwaga szesnastolatka skupiła się na rannej dziewczynce, nadal siedzącej kilka metrów dalej.
-Co z nią? - zapytał.
-Zwichnęła nogę, a do szpitala nie chcieli jej przyjąć - odpowiedziała z opóźnieniem, wyrwana z zamyślenia.
Nagle gdzieś pomiędzy budynkami znajdującymi się za ławką, poruszyło się coś. Zdawałoby się, że jakiś pijany lub naćpany mężczyzna idzie w ich kierunku chwiejnym krokiem, więc blondyn go zignorował, jednak gdy padło na niego światło latarni, zauważył, że nawet nie jest to człowiek. Połowa twarzy była zakrwawiona, a oczy puste i wbite w jeden punkt - dziewczynkę. Szybko przesunął się tak, że zakrywał swoim ciałem drobną postać przyodzianą w mundur. Zaczął grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu broni, w międzyczasie krzycząc do małej. W końcu wyjął pistolet i podbiegł do dziecka. Zabierając ją praktycznie w ostatniej chwili. Zarażony był niespodziewanie szybki. Ranna zaczęła płakać, wtulając się w blondyna. Patrzyła jednak na potwora, który aktualnie przejeżdżał paznokciami po drewnianych szczebelkach ławki, pozostawiając na nich podłużne ślady. Wydał z siebie głuchy odgłos przypominający jęk. Szesnastolatek zganił się za to, że przygląda się zarażonemu nic z nim nie robiąc. Zaraz wycelował prosto pomiędzy jego oczy i strzelił. Ciało z charakterystycznym odgłosem upadło na ziemię. Nie odrywając od niego wzroku, przykucnął i przytulił dzieciaka. Zwrócił swoją uwagę na Akirę, która z szokiem wymalowanym na twarzy spoglądała na ciało.
-Wszystko w porządku? - zapytał.
Dostał twierdzącą odpowiedź. Delikatnie wziął małą na ręce, trochę uspokojony.
-Musimy ją gdzieś wziąć. Znam takie miejsce, gdzie jej na pewno zapewnią opiekę, więc chodź - mówił spokojnie.
Kiedy Akira zrównała z nim kroku, posłał jej lekki uśmiech. Dziewczynka zasnęła na jego rękach, zauważył też, że na licu jasnowłosej też odbija się zmęczenie.
-Masz jakiś dom? - zapytał. - Mogę cię odprowadzić, teraz nie jest bezpiecznie.
W oczach nastolatki dostrzegł niepewność. Odebrał to tak, jakby dziewczyna mu nie ufała. Zaczął ją uspokajać, mówiąc, że w razie czego pomoże. W końcu stanęli przed opuszczonym budynkiem, znajdującym się gdzieś na obrzeżach miasta, więc jasnowłosy zamilkł. Weszli do środka, szukając odpowiedniego pomieszczenia. Jak się okazało, byli w starej szkole. Grupkę ludzi znaleźli dopiero po dłuższym czasie. Dwie opiekunki i piątka dzieciaków patrzyli na nich z początku nieufnie, lecz szybko rozpoznali w blondynie przyjaciela i zaraz go przywitali. Chłopak od czasu do czasu odwiedzał to miejsce, przynosząc jedzenie i leki dla dzieciaków. Zostawili tam siedmiolatkę, wyjaśniając co jej się stało. Wyszli po krótkim pożegnaniu. Wokół panowała cisza.
-Królisiu? - zaczął King. - Na pewno nie chcesz, żebym odstawił cię pod dom? A co powiesz na choćby spotkanie? 
Miał pewną nadzieję, że królik zgodzi się na ponowne spotkanie.


 <Akira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz