sobota, 30 stycznia 2016

Od Akane cd. Daiki

Przechadzałam się między starymi, zniszczonymi budynkami na zewnątrz muru. Tutaj mieszkali kiedyś ludzie, którzy uważali, że są tak odważni oraz zdolni, żeby przeżyć poza bezpieczną strefą. Teraz większość z nich była jedynie armią zarażonych, których jedynym celem jest pożeranie wszystkiego co żywe. Nagle ujrzałam tą samą kobietę co wcześniej. Ona również przyglądała mi się uważnie. Nie wiedziałam co tu robi, należała jednak do podziemnych więc nie musiałam obawiać się, że coś jej się stanie. Stałyśmy chwilę w milczeniu aż wreszcie Daika odwróciła się do mnie i zaczęła czegoś szukać stopniowo zagłębiając się w las. Chociaż miałam spróbować znaleźć tu jakąś broń, postanowiłam przy okazji dowiedzieć się co robi ta kobieta. Wspięłam się na drzewo i po gałęziach, tak by zmniejszyć ryzyko zostania zabitym przez zarażonych, podążałam za Daiką. Czasami kobieta schylała się po coś. Miałam wrażenie, że zbiera zioła. Nie było to nic specjalnego nie licząc faktu, że robiła to za granicą muru. Nigdy nie słyszałam o tym, że rosną tu jakieś rośliny, które nie są hodowane wewnątrz muru. Śledziłam ja jeszcze kilka minut. Gdy znalazła się w pobliżu jednego z opuszczonych postanowiłam zejść na dół.
- I jak tam Yato? – zapytałam obojętnie siedząc na gałęzi.
Daika odwróciła się zaskoczona. Zeskoczyłam na ziemię.
- Wszystko dobrze – odpowiedziała z uśmiechem. – A ty co tu robisz? Przecież jest tu niebezpiecznie.
- Kazali mi przeszukać okolice muru. Ponoć jakiś czas temu powstała tu grupa ludzi jednak szybko zostali wyeliminowani przez zarażonych. Według danych mogli mieć w swoim arsenale cenne bronie. A ty? Szukasz tu ziół?
Skinęła głową i wróciła do zrywania niewielkiej, intensywnie zielonej roślinki. Chwilę stałam obok niej jednak nieco znudzona postanowiłam wrócić do przeszukiwania budynków. Domek był niewielki, miał jedynie parter oraz składał się z dwóch małych pokojów. Nie znalazłam tam żadnego zarażonego i szybko zabrałam się za szperanie. Przejrzałam szafki, komody, biurko, zajrzałam nawet za starą i podarta kanapę. Nic nie znalazłam. Nieco zirytowana tym faktem wyszłam na zewnątrz. Daiki już nie było. Potruchtałam ścieżką w poszukiwaniu innych domów oraz chatek. Nie prędko znalazłam kolejny. Minęło dobre pół godziny kiedy odkryłam, że ta kupa pnączy, kwiatów i gałęzi to tak naprawdę porośnięty budynek. Po cichu weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła. Było tu kilka pięter, na oko trzy plus parter. Wyglądało na to, że w ostatnim czasie ktoś tu mieszkał. Czyżbym to tu miała znaleźć tą całą broń? Jednak na parterze znalazłam tylko kilka nie potrzebnych gratów oraz amunicję. Wspięłam się na piętro gdzie spotkałam… Daiki.
Spojrzała na mnie zdziwiona. Zajmowała się zrywaniem jakichś ziół z gałęzi drzewa.
- Hm? – mruknęła zaskoczona.
- Znów się widzimy. 


<Daika?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz