Przechadzałam się między starymi, zniszczonymi budynkami na zewnątrz
muru. Tutaj mieszkali kiedyś ludzie, którzy uważali, że są tak odważni oraz
zdolni, żeby przeżyć poza bezpieczną strefą. Teraz większość z nich była
jedynie armią zarażonych, których jedynym celem jest pożeranie wszystkiego co
żywe. Nagle ujrzałam tą samą kobietę co wcześniej. Ona również przyglądała mi
się uważnie. Nie wiedziałam co tu robi, należała jednak do podziemnych więc nie
musiałam obawiać się, że coś jej się stanie. Stałyśmy chwilę w milczeniu aż
wreszcie Daika odwróciła się do mnie i zaczęła czegoś szukać stopniowo
zagłębiając się w las. Chociaż miałam spróbować znaleźć tu jakąś broń,
postanowiłam przy okazji dowiedzieć się co robi ta kobieta. Wspięłam się na
drzewo i po gałęziach, tak by zmniejszyć ryzyko zostania zabitym przez
zarażonych, podążałam za Daiką. Czasami kobieta schylała się po coś. Miałam
wrażenie, że zbiera zioła. Nie było to nic specjalnego nie licząc faktu, że
robiła to za granicą muru. Nigdy nie słyszałam o tym, że rosną tu jakieś
rośliny, które nie są hodowane wewnątrz muru. Śledziłam ja jeszcze kilka minut.
Gdy znalazła się w pobliżu jednego z opuszczonych postanowiłam zejść na dół.
- I jak tam Yato? – zapytałam obojętnie siedząc na gałęzi.
Daika odwróciła się zaskoczona. Zeskoczyłam na ziemię.
- Wszystko dobrze – odpowiedziała z uśmiechem. – A ty co tu robisz?
Przecież jest tu niebezpiecznie.
- Kazali mi przeszukać okolice muru. Ponoć jakiś czas temu powstała tu
grupa ludzi jednak szybko zostali wyeliminowani przez zarażonych. Według danych
mogli mieć w swoim arsenale cenne bronie. A ty? Szukasz tu ziół?
Skinęła głową i wróciła do zrywania niewielkiej, intensywnie zielonej
roślinki. Chwilę stałam obok niej jednak nieco znudzona postanowiłam wrócić do
przeszukiwania budynków. Domek był niewielki, miał jedynie parter oraz składał
się z dwóch małych pokojów. Nie znalazłam tam żadnego zarażonego i szybko
zabrałam się za szperanie. Przejrzałam szafki, komody, biurko, zajrzałam nawet
za starą i podarta kanapę. Nic nie znalazłam. Nieco zirytowana tym faktem
wyszłam na zewnątrz. Daiki już nie było. Potruchtałam ścieżką w poszukiwaniu
innych domów oraz chatek. Nie prędko znalazłam kolejny. Minęło dobre pół
godziny kiedy odkryłam, że ta kupa pnączy, kwiatów i gałęzi to tak naprawdę porośnięty
budynek. Po cichu weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła. Było tu kilka
pięter, na oko trzy plus parter. Wyglądało na to, że w ostatnim czasie ktoś tu
mieszkał. Czyżbym to tu miała znaleźć tą całą broń? Jednak na parterze
znalazłam tylko kilka nie potrzebnych gratów oraz amunicję. Wspięłam się na
piętro gdzie spotkałam… Daiki.
Spojrzała na mnie zdziwiona. Zajmowała się zrywaniem jakichś ziół z
gałęzi drzewa.
- Hm? – mruknęła zaskoczona.
- Znów się widzimy.
<Daika?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz