czwartek, 17 marca 2016

Od Akane cd. Takeru

Boże, co za bachor. Mała dziewczynka darła się wniebogłosy. Jeszcze nam tylko brakowało, żeby nas wykryli. W Takeru odezwał się matczyny instynkt, szkoda tylko, że wyłączył się chwile po tym kiedy mała obśliniła mu całą koszulkę. Biegłam dosłownie dwa lub trzy metry przed nim, chłopak na próżno mnie gonił, dziewczynka skutecznie go obciążała. Takeru robił się czerwony na twarzy. Zatrzymałam się, niech mnie biedaczek dogoni, wyglądał tak jakby zaraz miał rzucić tą dziewczynką niczym jakimś mięsem armatnim. Zrównał się z mną, dysząc głośno uparcie targał bachora na plecach. Dziewczynka ryczała jak zarzynana świnia. Takeru najwidoczniej powstrzymywał się od ukręcenia jej łba, zamachnęłam się trzymaną przeze mnie bronią i gładką częścią ogłuszyłam drącą się dziewczynkę. Że też nie mogła zginąć razem z rodzicami. Wreszcie zapadła cisza, oczywiście jeśli nie liczyć krzyków innych ludzi. Głowa dziewczynki opadła na ramię Takeru.
- Wreszcie! – powiedział zadowolony.
Wyprzedził mnie jednak po chwili zatrzymał się nagle. Tuż przed nim przeleciał pocisk z karabinu. Spojrzałam na dach jednego z budynków, na którym ukrywało się kilku Unikatowych. Szybko nas znaleźli, pewnie przez tą gówniarę. Puściliśmy się biegiem, byleby uciec od strzelających żołnierzy. Schowaliśmy się w zaułku, Takeru wyciągnął niewielką mapkę z kieszeni, była cała pomięta, gdzieniegdzie porwana. Rozejrzał się dookoła.
- Tam idziemy – oznajmił wskazując na zachód.  
Spojrzałam na niego nie ukrywając niezadowolenia.
- Oh tak! Ty wydaj rozkaz, księżniczko na ziarnku grochu – wykrzyczał mi w twarz. – Możemy już iść czy dalej będziesz wybrzydzać, że raz na jakiś czas to ja wydam rozkaz.
- Pff – prychnęłam odwracając wzrok – chodź, chyba, że masz zamiar tu zdechnąć – wysyczałam pukając go w czoło.
Takeru miał chyba ochotę mnie zamordować, cóż, kiedy indziej, pociągnęłam go za rękę. W miejscu gdzie wcześniej staliśmy wylądowały nietrafione pociski. Przebiegliśmy kilkanaście metrów kiedy zauważyliśmy właz w ziemi. Rozglądałam się dookoła czy nikt aby nie ma nas na muszce. Takeru odsunął ciężką pokrywę i zniknął pod ziemią. Chile później ja też się tam znalazłam. Chłopak włączył lekko świecącą latarkę i poświecił  mi światłem w twarz. Zmrużyłam oczy. Przyglądałam się Takeru przez dłuższą chwilę, czegoś mi brakowało.
- GDZIE JEST DZIEWCZYNKA?!
Ta mała gówniara została na górze, cudownie. 

<Takeru?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz