piątek, 11 marca 2016

Od Nereshy

 Szłam po ulicy, kopiąc kamyki i słuchając piosenek w słuchawkach. Starałam nie zwracać na siebie uwagi Unikatowych. Wtem ktoś podszedł do mnie od tyłu. Ruszyłam biegiem przed siebie, przypadkowymi uliczkami. Z sobą usłyszałam strzały, więc przyśpieszyłam jeszcze bardziej. Prawie bez zadyszki wpadłam do lasu. Bez pośpiechu podeszłam do lisiej jaskini, w której ukryłam mój ulubiony łuk wraz z kołczanem. Co prawda umiałam posługiwać się bronią palną, ale wolałam łuki. Usłyszałam szelest. Zaczęłam się rozglądać i kierować łuk w różne strony. Zza krzaków wybiegł przerażony szczeniaczek. Odetchnęłam z ulgą i schyliłam się po niego. Była to suczka rasy Husky. Pomachała ogonkiem i polizała mnie po twarzy. Uśmiechnęłam się pod nosem. Co jak co, ale zwierzęta uwielbiam. Po chwili jednak posmutniałam. Nie mogę do nikogo się przywiązywać. Teraz tak łatwo każdego stracić... Odłożyłam ją na ziemię i zamyślona ruszyłam przed siebie. Husky jednak ruszył za mną. 
-Zostaw mnie. - warknęłam.
Suczka dalej dreptała obok mnie. Gdybym chciała, to uciekłabym,  ale cieszyłam się, że ktoś mnie lubi. Tak się tym przejęłam, że nie zauważyłam, iż sunia popiskuje i nie chce zbliżyć się do terenu na którym byłam. Po setnej sekundy ogromna siła odrzuciła mnie w tył. Uderzyłam w drzewo i zemdlałam. Gdy się ocknęłam, na twarzy poczułam zaschniętą krew. Suczka zacięcie próbowała mi ją zlizać. To był wprost cud. Trafiłam na bombę przeciwpiechotną, a skończyło się tylko na rozcięciu skóry głowy. Chwiejnie wstałam i zaczęłam szukać łuku. Był cały w drzazgach, kołczanu nigdzie nie było, a strzały leżały porozwalane bez ładu. Mruknęłam gniewnie, zła na samą siebie i zaczęłam zbierać porozrzucane strzały. Poczułam się, jakby ktoś mi się przyglądał. W tym stanie każdy bez problemu mnie dogoni. Rozejrzałam się nerwowo i udając odwagę powiedziałam:
-Kim jesteś? Pokaż się!
<Ktoś?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz