- Przepraszam, nie chciałam – powiedziałam z pokorą.
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała w moje oczy. Różowe tęczówki utkwiły w jednym miejscu. Patrzyła się na moją ranę. Stróżka krwi leciała po moim czole. To przez tego zarażonego, rzucił we mnie kamieniem.
- Ty jesteś Daika Abudara? – spytała, jakby od niechcenia.
- No tak, a ty?
- Akane Thou – odpowiedziała dość zimnym tonem.
Znam ją. Kiedy trafiłam tu po raz pierwszy, każdy o niej mówił. Złodziejka? Błagam… To jeszcze dziecko. Ma góra 16 lat. Chociaż po tym, co dzieje się na całym świecie jest to bardzo możliwe.
- Zapomniałam, o Yato – zrobiłam ogromne oczy. Akane popatrzyła na mnie swoimi przenikliwymi oczkami i się uśmiechnęła.
- Kto to jest Yato? – spytała, ale chyba nie bardzo ją to obchodziło.
Nie zważając na jej pytanie poszłam dalej. Musi być gdzieś niedaleko… Nie ma go już sześć godzin. Może znowu kradnie jakieś jedzenie, albo broń. To ja powinnam to robić. To ja powinnam o niego zadbać. Zaczęłam biec, nie wiedziałam co prawda w którą stronę mam się udać, ale chciałam odnaleźć swoje dziecko.
- Mamo?
Odwróciłam się. Za mną stał mój syn… Yato.
- Martwiłam się o ciebie – powiedziałam z lekkim zdenerwowanie w głosie.
- Nie musiałaś – uśmiechnął się – Zdobyłem trochę jedzenia i broń – pokazał zawartość swojej skórzanej torby.
- Ja muszę iść jeszcze po jakieś zioła. Wracaj do domu, będę tam za jakąś godzinę – powiedziałam i odeszłam.
Byłam już za murem, nie obchodziło mnie, że jest tu niebezpiecznie. Tylko tutaj mogę znaleźć potrzebne mi zioła. Spodziewałam się zarażonych, tymczasem ponownie spotkałam tą dziewczynkę.
<Akane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz