- N... N-nagisa? - nie mogłem się wysłowić. Tak jakby ktoś mnie dusił, przycisnął do ściany, zmiażdżył płuca. To wręcz było nie do uwierzenia. To nie jest on. To tylko pomyłka. Ale...
Chłopak patrzył na mnie dokładnie tymi samymi oczami, jakie widziałem cztery lata temu. Patrzył na mnie oczami, w których zaczynały pojawiać się łzy. Zacisnąłem pięści. Mi także zbierało się na płacz, jednak nie pozwolę sobie na to. Patrzyłem na niego próbując opanować emocję. Dlaczego tylko przy nim nie potrafię się opanować?!
- Przez cztery lata bardzo się zmieniłeś - odparłem dusząc łzy, spróbowałem także minimalnie się uśmiechnąć. Jednak byłem bliski rozbeczenia się. W całym życiu płakałem tylko raz, gdy na moich oczach moją matkę zjadały zombie. W tym momencie to mój drugi raz.
- Ty ani trochę - po jego polikach zaczynały spływać łzy. Sam nie wytrzymałem. To było takie szczęście... taka radość w moim sercu... Po czterech latach szukania całkowicie przypadkowo wpadam na swojego przybranego brata, z którym się rozstałem w kłótni. Zakryłem ręką twarz i padłem na kolana. Dopiero teraz nie wytrzymałem i zacząłem płakać. "Dlaczego tylko on wyciska u mnie wszelkie emocje!" biłem się ze swoimi myślami. Po kilku sekundach poczułem jak coś, a raczej ktoś mnie obejmuje. Zabrałem rękę i spojrzałem na chłopaka. Uśmiechał się jak to on, chociaż w oczach miał łzy.
- Przepraszam, że wtedy uciekłem! - wręcz krzyknąłem i schowałem twarz, przykładając ją do jego torsu. Nigdy w życiu tak się nie czułem.
<Nagisa? Takie to smutne ;c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz