No w końcu. Udanie, udało mi się pozbierać. A jego kiedyś zamorduje! Jest jeszcze większym baranem niż był wcześniej! I nadal się nasuwa pytanie, dlaczego tylko przy nim wybuchają mi emocje. Co jest z nim nie tak?! On nigdy nie był moim bratem i nic nie będzie... To tylko formalność, na którą nie mam wpływu. Pewnie gdyby matce się nic nie stało, nie poznałbym go, a moje emocje by nie wybuchały przy nikim! Tęsknić? No oczywiście, że za nim tęskniłem! Może nie był, nie jest i nie będzie moim bratem, ale jednak po śmierci matki tylko on mi dotrzymywał towarzystwa - nawet jeśli to towarzystwo było niechciane, a wręcz wymuszone, a czasem wręcz krytyczne i bliskie pozabijania się. Ale może tak ma być?
Szliśmy w ciszy. Szedłem... nie wiem gdzie. Po prostu musiałem się przejść i odetchnąć tym wszystkim. Moja twarz już dawno wyschła od łez, jednak oczy nadal były delikatnie spuchnięte.
- Kazuuuu - pomachał mi ręką przez twarzą. - Słyszysz mnie? - pomachałem głową i zamrugałem oczami. "Co jest?" przeszło mi przez myśl.
- Zamyśliłem się - mruknąłem tym samym obojętnym tonem co w dzieciństwie, gdy z nim rozmawiałem.
- Pytałem, co się z tobą działo... gdy uciekłeś. I dlaczego to zrobiłeś... - odwróciłem wzrok od niego i ponownie spojrzałem przed siebie. Wspomnienia wróciły automatycznie i z bólem. Poczułem nawet ten sam ból, kiedy mi wypalali na skórze ich znamię. Od razu nadeszły mnie złe myśli i z tą samą mocą co kiedyś.
- Nic ciekawego się ze mną nie działo. Nawet nie pamiętam czemu to zrobiłem - oczywiście skłamałem. Nie chciałem się na razie tym z nikim dzielić. Nagisa jest nadal ty samym wkurwiającym dupkiem, jakim był cztery lata temu, więc nie zamierzam mu nic mówić.
<Nagisa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz