-Niebezpieczeństwo zostało wyeliminowane? – zapytał pierwszy, młody głos, należący do niewidocznego chłopaka.
Nie mógł mieć więcej nić siedemnaście lat.
-Pojmaliśmy ją. To jedna z tych szumowin – odparł ktoś.
-Rebelianci? – zapytał ponownie nastolatek.
Odpowiedziało mu twierdzące mruknięcie. Postacie prawdopodobnie chciały pójść dalej, jednak trzeci głos ich powstrzymał.
-Po co łazimy po krzakach? – warknął. – Już ją złapaliśmy, więc po co jeszcze brudzić sobie ręce?
Dalsza rozmowa nie obchodziła szesnastolatka, który niedosłyszalnie oddalił się od Unikatowych. Czyli Alex została schwytana. Chłopak postanowił choćby spróbować jej jakoś pomóc. Rozważał kilka opcji, nie zaprzestając marszu, ale żadna nie była do końca bezpieczna.
-Raz kozie śmierć – mruknął do siebie pod nosem i zawrócił.
Kiedy do jego uszu ponownie trafiły strzępki prowadzonej rozmowy, zbliżył się jeszcze bardziej, by po chwili wyskoczyć na jednego z żołnierzy. Ściął z nóg młodego, ciemnowłosego chłopaczka, który spojrzał na niego przestraszonym wzrokiem, kiedy zacisnął dłoń na jego gardle.
-Nie podchodźcie, albo zmiażdżę mu tchawicę! – ostrzegł pozostałych, demonstracyjnie mocniej zaciskając uścisk.
Chłopak złapał go za nadgarstek, próbując nabrać powietrza do płuc. Eylan nie chciał go zabić. W tym momencie odgrywał sztukę, mającą ostatecznie doprowadzić go do Alex. Niespodziewanie Poczuł coś zimnego na skroni.
-Tylko spróbuj, a wpakuję ci kulkę w łeb – krzyknął z furią któryś z mężczyzn.
-Mieliśmy rozkaz ich nie zabijać, hamuj się – mruknął ostatni Szarooki uśmiechnął się szyderczo i spojrzał na celującego do niego z broni żołnierza.
-Najpierw mnie złap - powiedział i gwałtownie odchylił się w tył, jednocześnie pociągając rękę napastnika, co sprawiło, że zamiast w głowę Podziemnego, strzelił w ziemię.
Blondyn szybko podniósł się i przybrał obronną pozycję, pozwalając trzeciemu i jednocześnie najbardziej opanowanemu wrogowi, zajść się od tyłu. Udawał, że nie widzi jego ruchów. Po kilku sekundach poczuł, że ów ktoś łapie go za ramiona i w pasie. Zaczął się wyrywać, jednak to na niedużo się zdało. Po krótkiej szarpaninie pozwolił zawlec się do ich tymczasowego obozu. Mężczyźni popełnili ten błąd i go nie przeszukali, prawdopodobnie sądząc, że skoro nie użył broni w ataku na nich, pewnie takowej nie posiada. Skrępowano jego nadgarstki kawałkiem liny, to samo robiąc z kostkami. Ktoś zaciągnął go na obrzeża lasku, gdzie zauważył związaną i przywiązaną do jakiegoś słupka Alex. Mamrotali coś, lecz taśma, którą zaklejono jej usta, skutecznie tłumiła dźwięki. Potulnie siedział i patrzył na Unikalnego, który unieruchomił go w podobny sposób co dziewczynę. Odszedł po chwili, bluzgając wymyślnie na blondyna, któremu z ust nie schodził uśmieszek.
-No, księżniczko, dałaś się złapać? - zaśmiał się, patrząc jak jasnowłosa unosi brew w ironicznym geście. - Spokojnie, ja tylko przyszedłem cię uratować. Niczym prawdziwy rycerz.
Zaczął szamotać się, chcąc sięgnąć nadgarstkami do spodni. Zajęło mu to kilka minut, ale w końcu wyjął nóż, za pomocą którego przeciął więzy. Podszedł do towarzyszki i uwolnił jej usta od kawałka taśmy. Zaczął przecinać liny.
-Dobijamy resztę czy uciekamy? - zapytał, kiedy Alex stała już w pełni uwolniona.
<Alex, Kopciuszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz